Widoki, które zapierały dech w piersi; smaki, które uwiodły moje podniebienie; słońce, które niemal co rano cudownie nastrajało na nowy dzień pełen wrażeń; siostrzana miłość bez wirtualnego wsparcia, szczerość dziecięcych gestów, wczesne poranki, bolące od zwiedzania stopy, burze z piorunami, od których odwykłam, różowo-fioletowe kwiaty na balkonie, jogging na nieznanej jeszcze ścieżce, migawka apartatu na wzmożonych obrotach...
Czekałam na ten wyjazd i nie zawiodłam się, było cudnie.
I gdybym miała podać jeden element, który o tym zadecydował, to chyba nie byłabym w stanie. Po prostu całość ułożyła się w błogi tydzień.
Panorama Bad Aibling, starówka w Salzburgu, piękno i potęga Alp, turkus górskich jezior, bajkowe centrum Innsbrucka, gwar Monachium, nocne pogaduszki przy zimnym piwie, a w międzyczasie kolejne kawy z pianką, cudowne elewacje bawarskich domów, drewniane okiennice, niemieckie weisswurst i wszechobecne precle - to w telegraficznym skrócie.
Cieszę się, że technologia cyfrowa zwalnia z wymiany rolek filmu w aparacie:)
A dziś zapraszam Was na spacer po Bad Aibling- uroczym bawarskim miasteczku, które było naszą bazą wypadową.
PS. Dzięki, moja Sis:)
No jaka idealna recenzja:P Ale w sumie nie mogło być inaczej ... dzieki moja sis :*
OdpowiedzUsuńps.wiem , ze mam ładne kwiaty :D
:-*
Usuń...o rany, ale cudowne widoki, nie wspomnę o pięknych kwiatach.Bywałam w tych okolica kilkanaście lat.Pozdrowienia z Bydgoszczy.
OdpowiedzUsuńPięknie a ten sposób parkowania to w Paryżu to samo - ja nie wiem jak oni potem wyjeżdżają :)
OdpowiedzUsuń