Grudzień.
Nareszcie:)
Miasto coraz bardziej srebrzyste, ustrojone.....
Dzień co dzień krótszy.
Szron na trawie smacznie śpi o poranku.
Zmarznięte nosy mijają się na ulicach po zmroku...
Zapach cynamonu kłębi się w kuchni.
Wypełnia czekanie.
Grzaniec
butelka czerwonego wina (u mnie półwytrawne)
7 goździków
łyżeczka cynamonu
sok wyciśnięty z połowy pomarańczy
skórka otarta z połowy pomarańczy
2-3 łyżki miodu
1/4 łyżeczki imbiru
Pomarańczę umyć i sparzyć, z połowy otrzeć skórkę i wycisnać sok.
Umieścić w rondlu, zalać winem, dodać przyprawy.
Podgrzewać na maleńkim ogniu, aż wino będzie gorące (nie zagotowywać!)
Dosłodzić miodem.
Nalewać przez gęste sitko.
Święta tuż, tuż.......
Grzaniec zrobię według przepisu w sobotę.Zima i święta tuż, tuż...
OdpowiedzUsuńUlala
to ta dobra strona zimy ;)
OdpowiedzUsuń