poniedziałek, 20 maja 2013

Majówka w Rouen

Dziś zapraszam Was na spacer po Rouen, które było jednym z obowiązkowych punktów naszej majówki w Normandii i Picardii, gdzie wybralismy się na początku miesiąca.
Przyznam, że miasto to wywarło na mnie bardzo pozytywne wrażenie:)
Nie miałam o nim jakiegoś specjalnego wyobrażenia, poza tym, że to tam w 1431 roku została spalona na stosie Joanna d'Arc, francuska bohaterka narodowa.
Kilka godzin spaceru po ulicach starówki pozwoliło nam przenieść się w nieco inny wymiar i szczerze zachwycić tamtejszą architekturą i klimatem kolorowych uliczek. Przy okazji natrafilismy na niedzielny targ, który sprawił, że nie tylko instynkt odkrywcy, ale i nasze ślinianki, zaczęły pracować ze zdwojoną siłą.
Sami zobaczcie!

Już po wyjściu z podziemnego parkingu  naszym oczom ukazała się okazała świątynia, która to właśnie została wzniesiona w miejscu spalenia słynnej Joanny.






Mój wzrok natychmiast przyciągnęły przeurocze kamieniczki z muru pruskiego, które licznie wypełniaja starówkę Rouen.






 
  Po zanurzeniu się w wąskie, kolorowe uliczki, poczułam sie wręcz bajkowo.




Naszym oczom ukazały się również francuskie słodkości, a że akurat była pora śniadania, a wystawa wyglądała niezwykle zachęcająco.....


....skusiliśmy się na małe co nieco :)
.....francuska tarta z morelami


...francuska tarta z jabłkami


...oraz twór bezowo- nugatowy w czekoladzie, który zaciekawił nas przede wszystkim swoim kształtem i był obłędnie słodki ;)


Po takim zastrzyku energetycznym ze spokojem mogliśmy kontynuować nasz poranny spacer i dalej podziwiać kolorowe kamieniczki...



... których ''symetria'' niejednokrotnie potrafi zaskoczyć ;)


Zupełnie nie spodziewalismy się, że trafimy na niedzielny targ, pełen francuskich (i nie tylko) pyszności:
....pieczywa....


 ...owoców morza.....




...warzyw i owoców





...i oczywiście normandzkich serów:)





 ...a także innych specjałów:)






Napotkany klaun tylko nasilił moje przekonanie, że znaleźliśmy się chyba w innym wymiarze:)


Targ dodatkowo napełnił nasze oczy mnóstwem barw.

Na trasie zwiedzania mieliśmy jeszcze gotycką katedrę Notre Dame, więc powoli oddaliliśmy się w jej kierunku.

Jej ogromna fasada nie chciała niestety zmieścić się w całości w obiektywie, w dodatku ''zdobiły'' ją prace renowacyjne, dlatego przedstawiam Wam tylko jej fragmenty.



 W sąsiedniej uliczce czekała na nas jeszcze jedna atrakcja: Le Gros Horloge, czyli wielki zegar, sięgający swą pamięcią XIV wieku.


Liczne owce przedstawione pod łukiem zegara nawiązują do okresu Renesansu i bardzo znaczącego wówczas dla rozwoju miasta handlu wełną.



W Rouen znalazło się miejsce i dla Napoleona Bonaparte- wzniesiony na jego cześć monument z brązu dumnie zdobi Plac de Gaulle'a, na którym to zakończyła się nasza wycieczka po stolicy Górnej Normandii.



Au revoir Rouen!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny:) Anonimowych komentatorów proszę o podanie chociaż imienia. Za wszystkie komentarze serdecznie dziękuję. Zapraszam Was również do polubienia mojego profilu na Facebooku, a będziecie na bieżąco z nowymi wpisami:)