piątek, 28 grudnia 2012

I po Świętach...

Tyle czekania, odliczania dni...
Długie wieczory z radiem i zapachem suszonych grzybów w tle.
Pakowanie prezentów w blasku migających światełek.
Lodówka wypchana jak co roku, za bardzo, i kto to wszystko zje???
Te same filmy w telewizji, ktore mam ochotę znów obejrzeć i znowu nic z tego...
Bo spotykamy się, wspólnie zasiadamy do stołu, rozmawiamy, odwiedzamy raz tu, raz tam, zwyczajnie jesteśmy ze sobą....
Wieczorami zasypiam szybciej niż bym chciała....
ulotny ten czas.............
Dla mnie najbardziej magiczny czas w roku.
Jak to możliwe, żeby tyle czekać, szykować, i nie zdążyć uchwycić chwili????
Rach-ciach i już po, i znów czekanie...

Tyle krzyku o jakże ważne drobiazgi: o drzewko, którego igły znajduję w dywanie przez cały rok; o mak, którego znowu za dużo; o to gdzie najpierw i co dla kogo, i czy jedna paczka fasoli, czy dwie???
Gwiazda betlejemska co dzień gubi swe liście, a ja ponownie zastanawiam się: dlaczego????
Mandarynki bez pestek jedzone w nadmiarze.
Ogarnia mnie dziwne poczucie straty, że już minęły, i dlaczego tak prędko?
Może na tym polega ich magia?
Do kolejnej Gwiazdki niecały rok:)
Znów nie będę się mogła doczekać...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny:) Anonimowych komentatorów proszę o podanie chociaż imienia. Za wszystkie komentarze serdecznie dziękuję. Zapraszam Was również do polubienia mojego profilu na Facebooku, a będziecie na bieżąco z nowymi wpisami:)