czwartek, 7 lutego 2013

Tłusty Czwartek

Od rana atakują mnie kalorie:)
Z radia, z telewizji, z Facebooka, i z mojej własnej kuchni:)
I jak tu im się oprzeć??????
Na szczęście Tłusty Czwartek jest tylko raz w roku, więc w  ten jeden, jedyny dzień całkowicie zapominam o silnej woli, zdrowym odżywianiu, wybieganych kilometrach, noworocznych postanowieniach, nadchodzącym półmaratonie i  innych powodach, dla których nie powinnam smażyć na głębokim tłuszczu... i........
w końcu raz się żyje!
Tak więc połasuchuję trochę dzisiaj, czego i Wam życzę. Oby z umiarem!;)

Pączki z powidłami
(18 średnich sztuk)
500 g mąki tortowej
21 g suchych drożdży
80 g cukru
3 żółtka
80 g roztopionego masła
250 ml ciepłego mleka
3 łyżki aromatu waniliowego (możecie zastąpić łyżką spirytusu i cukrem waniliowym)
skórka otarta z cytryny

Dodatkowo
smalec do smażenia (3 kostki)
powidła sliwkowe
lukier, skórka cytrynowa, mielone orzechy- do dekoracji

Żółtka ubić z cukrem na puszystą masę, następnie przesiać mąkę, dodać drożdże, skórkę z cytryny, aromat waniliowy i ciepłe mleko. Wszystko zagniesć, na końcu dodać tłuszcz i wyrabiać kilka minut aż ciasto będzie elastyczne i lśniące. Uformować kulę, przełożyć ją do miski, nakryć lnianą ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrastania na około 45 minut.
Gdy ciasto podwoi objętość, oddzielać łyżką porcje ciasta, każdą lekko rozpłaszczyć, do środka włożyć łyżeczkę powideł, po czym skleić ciasto, formując je w kulkę. Tak przygotowane pączki ponownie układać na oprószonej mąką stolnicy - zostawić do napuszenia na około pół godziny.
W głębokim rondlu rozgrzać tłuszcz- gdy po zanurzeniu ciasta tłuszcz zacznie skwierczeć, znaczy to, że jest dostatecznie rozgrzany, aby rozpocząć smażenie.
Smażyć na złoty kolor z obydwu stron.
Pączki wykładać na talerz wyłożony ręcznikiem papierowym- ręcznik wchłonie nadmiar tłuszczu.
Przestudzone pączki polukrować i przyozdobić skórką cytryny, pomarańczy lub orzechami.





A że nie mogłam się zdecydować, czy upiec pączki, czy faworki, to postanowiłam zrobić i jedno, i drugie :D
Przepis na faworki zaczerpnęłam z niezawodnej Kwestii Smaku i szczerze go Wam polecam! Tym razem ściśle trzymałam się receptury, a faworki wyszły po prostu cudowne: lekkie, pachnące, chrupiące i wcale nie tłuste!



Życzę smacznego!
Od jutra planuję powrót do racjonalnego odżywiania ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny:) Anonimowych komentatorów proszę o podanie chociaż imienia. Za wszystkie komentarze serdecznie dziękuję. Zapraszam Was również do polubienia mojego profilu na Facebooku, a będziecie na bieżąco z nowymi wpisami:)