poniedziałek, 18 lutego 2013

Śledź zimowy

Są takie dni, kiedy umysł chce, ale ciało odmawia posłuszeństwa.
Godziny spędzone na kanapie, bezproduktywnie i bez sensu.
Tysiąc myśli przelatujących przez głowę i narastająca frustracja.
Plątanina rozważań, albo też ich kompletny brak.
Godziny trwające dłużej niż 60 minut.

Czasem nicnierobienie smakuje wykwintnie. Wolę jednak z utęsknieniem na nie czekać.
I działać.

Suszone śliwki i orzechy to dla mnie bakalie iście świąteczne, zimowe.
Niby bliżej już do Wielkanocy, ale temperatura wciąż nas nie rozpieszcza.
Więc i śledzia wpisałam w tę aurę.


Śledź zimowy
200 g filetów śledziowych a'la matjas (po odsączeniu)
pół dużej czerwonej cebuli, pokrojonej w kostkę
2 garście suszonych śliwek, posiekanych
2 garście wyłuskanych orzechów włoskich, posiekanych
2 łyżki gęstego jogurtu naturalnego
1-2 łyżki kwaśnej śmietany
pieprz


Śledzia odsącz z oleju, najlepiej zbierz jego nadmiar za pomocą ręcznika papierowego.
Następnie pokrój go w większą kostkę. Dodaj cebulę, posiekane śliwki i orzechy. Wmieszaj jogurt i śmietanę, dopraw pieprzem.
Tak przygotowanego śledzia włóż przynajmniej na kilka godzin do lodówki (a najlepiej na całą noc), aby smaki się ''przegryzły''.

Podawaj z ulubionym pieczywem.


4 komentarze:

  1. Niestety zima wymusza często nicnierobienie...
    Też miewam czas przeciekający przez ...kanapę.
    A śledzie świetne!
    Uwielbiam te smaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, czasem i zimy mi żal, bo naprawdę ją lubię, a ona biedna tyle win musi przyjąć na siebie;)

      Usuń
  2. Uhm bardzo lubię śledzie, te wyglądają pięknie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny:) Anonimowych komentatorów proszę o podanie chociaż imienia. Za wszystkie komentarze serdecznie dziękuję. Zapraszam Was również do polubienia mojego profilu na Facebooku, a będziecie na bieżąco z nowymi wpisami:)